Porady, opinie i analizy na temat rynku sztuki najnowszej w Polsce.
30 września, 2010
„Esencje” Przemka Przegona już jutro w Zielonej Górze
W zaproszeniu do wystawy można znaleźć krótkie teksty min. Wojciecha Kozłowskiego i Aleksandra Hudzika (tekst obok) -"Esencje, to tytuł pozornie przywracający modernistyczną wiarę w „sedno", czystą pneumę. Słowo, tak kojarzące się z czymś idealnym, czystą postacią istnienia, jest tu użyte bardzo przewrotnie. Esencje, to obnażenie złudności tej wiary. Nie ma przekazu, który byłby taki sam, czysty dla wszystkich. Realizacje Przemysława Przegona są skrajnie osobiste, pokazują zapis jego wrażeń, impresji, co podkreśla jeszcze ulotny materiał, z którego są tworzone. Artysta w pracach nie unika skojarzeń z „realnymi", codziennymi przedmiotami. Obrazuje to jeszcze bardziej naszą niezdolność do idealnie abstrakcyjnego myślenia. Dokąd prowadzi nas Przemysław Przegon? Na pewno w miejsce, w którym galeria jako przestrzeń staje się tylko miejscem, wytwarzającym naszą unikalną galerię osobistych esencji".
29 września, 2010
Jakub Julian Ziółkowski - "Hokaina" w Zachęcie
Tuż przed oficjalną premierą, z okazji 10lecia kolekcji sztuki współczesnej ING mieliśmy okazję zobaczyć wystawę Jakuba Ziółkowskiego w warszawskiej Zachęcie. Szczególne wrażenie robi "Wielka bitwa pod stołem". Na wszystkich. My mieliśmy ponad 20 minutową dyskusję z Panami z ochrony, którzy nie mogli odejść od tego obrazu, z nieukrywaną pasją opisując elementy tej pracy. Koniecznie trzeba zobaczyć!
28 września, 2010
„Szpital przemienienia” Zuzanny Janin w Świeciu
Projekt artystki opierać się będzie na rozpięciu w czasie i w przestrzeni oraz porównaniu dwóch zakładów psychiatrycznych: Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych im. doktora Józefa Bednarza w Świeciu i starej zrujnowanej kliniki psychiatrycznej w Józefowie pod Warszawą. Klinika w Józefowie dziś jest ruiną, nieczynnym obiektem (zamkniętym dla lecznictwa), a jej tereny obecnie służą grupom młodych ludzi za swego rodzaju „poligon” do tzw. „strzelanek”, spotkań grup ASG (Air Soft Gun), ale także jako tło sesji filmowych i fotograficznych. Świecki Szpital Psychiatryczny to działająca placówka lecznicza o długiej tradycji: pierwsze wzmianki datowane są na 1426 rok i związane są z historią osadnictwa Krzyżackiego w Polsce w XVI roku i do dziś stanowi imponujący teren, o wyjątkowej architekturze, wkomponowanej w przestrzeń parku.
Zuzanna Janin w Świeciu podejmie się próby symbolicznego połączenia historii obu szpitali. Projekt będzie polegał na filmowym udokumentowaniu ruin spod Józefowa, a następnie ukazaniu ich w Świeckim parku, wśród tutejszej wyjątkowej zabudowy, poprzez stworzenie w plenerze wyjątkowej video-instalacji: projekcji symultanicznej trzech części wideo pośród parku i na fasady budynków szpitala psychiatrycznego w Świeciu.
W działania artystki wpisane zostaną również warsztaty video „Best/Worst” (zaplanowane od 29-30 września br., od godz. 15.00, skierowane do mieszkańców Świecia i tematycznie związane z realizowanym w mieście przez artystkę projektem. Punktem wyjścia i inspiracją dla warsztatów będą zagadnienia historii, obiektów żywych i martwych, ciała zdrowego i chorego.
Tekst: Karina Dzieweczyńska, kuratorka „Przebudzenia”
Zdjęcia: Marcin Saldat
27 września, 2010
1 października - wystawa kończąca projekt "Alfabet polski 2" w Tarnowie
Z przyjemnością chcieliśmy Was zaprosić do Tarnowa na wernisaż wystawy „Alfabet polski 2”. Odbędzie się on w najbliższy piątek 1 października (godzina 18), a będzie na nim można obejrzeć prace artystek i artystów biorących udział w drugiej odsłonie tego ciekawego projektu: Olafa Brzeskiego, Krzysztofa Kaczmarka, Dominika Lejmana, Anny Molskiej i Katarzyny Przezwańskiej.
Wystawa jest podsumowaniem drugiej odsłony edukacyjnego projektu Alfabet polski - zbiorem prac nieoczywistych, choć charakterystycznych dla zaproszonych artystów. Prezentuje tym samym mały fragment aktualnej sztuki polskiej. Zobaczymy Część prac przygotowana specjalnie dla tarnowskiej galerii. Wystawa potrwa do końca października. Wystawie towarzyszyć będzie katalog.
Alfabet polski 2 to druga odsłona edukacyjnego projektu Galerii Miejskiej w Tarnowie, prezentującego najciekawsze zjawiska sztuki polskiej ostatnich lat. Spotkania z artystami, wystawy indywidualne i wykład Sebastiana Cichockiego odbywały się od marca do czerwca.
Druga odsłona jest uzupełnieniem pierwszej, w ramach której do Tarnowa przyjechali: Basia Bańda, Pola Dwurnik, Mikołaj Grospierre, Łukasz Jastrubczak, Szymon Kobylarz / OŚMIORNICA, Tomasz Kowalski, Małgorzata Markiewicz, Bartosz Mucha, Agnieszka Polska, Joanna Rajkowska, Magdalena Starska, Truth, Zorka Wollny, Julita Wójcik, Erwina Ziomkowska i Magdalena Ujma.
Alfabet polski, inspirowany brakiem edukacji w zakresie sztuki współczesnej, chęcią przekazywania inspiracji, rozpracowywania pozycji prowincji wobec zagadnień sztuki współczesnej, jest w zamyśle zbiorem, rodzajem archiwum tego, co ważne w danym czasie i miejscu.
Szczegóły na www.gm.tarnow.pl/sekcja
24 września, 2010
Dwa dni temu w Leto…
fot. Bartosz Górka
dzięki uprzejmości galerii LETO
23 września, 2010
Artur Żmijewski został kuratorem 7. Berlin Biennale w 2012 roku
W lutym tego roku Artur Żmijewski otrzymał prestiżową amerykańską nagrodę Ordoway Prize, przyznawaną wspólnie przez New Museum w Nowym Jorku oraz organizację Creative Link for the Arts. Najnowsza praca wideo Żmijewskiego „Plener rzeźbiarski – Świecie 2009” miała swoją premierę w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku (MoMA) w październiku minionego roku. W ubiegłym roku prace Artura Żmijewskiego trafiły do kolekcji MoMA oraz londyńskiej Tate Modern, jak również do warszawskiego MSN.
Dwa lata temu jednym z kuratorów biennale był także Polak, Adam Szymczyk, który współpracował wówczas z amerykańską kuratorką i krytyczką Eleną Filipovic. Biennale w Berlinie odbywa się co dwa lata od 1998 roku. Jest jednym z najważniejszych imprez artystycznych w świecie sztuk wizualnych.
22 września, 2010
Pociąga nas raczej niewiedza niż konstruowanie wyrazistych przesłań - rozmowa z Jakubem Banasiakiem o Galerii Kolonie
DLACZEGO ZDECYDOWAŁEŚ SIĘ ZAŁOŻYĆ GALERIĘ? NIE WYSTARCZAŁA CI KRYTYKA I WYDAWNICTWO 40 000 MALARZY?
Właściwie już odpowiedziałeś na to pytanie, choć tylko pierwszy fragment odpowiedzi jest po części prawdziwy. Tylko pierwszy, bo jak najbardziej kontynuujemy Wydawnictwo, ale do tego pewnie jeszcze wrócimy…
TAK.
…a po części, bo nie powiedziałbym, że krytyka mi „przestała wystarczać” (do czego?). Raczej, że się nią najzwyczajniej w świecie znużyłem, jednocześnie czując energię z zupełnie innej strony. Przez te cztery lata napisałem naprawdę wiele tekstów, byłem też aktywny na tzw. „innych polach” … i w pewnym momencie zrozumiałem, że właściwie teraz mogę się głównie powtarzać. Wiesz, ja uważam, że krytyka jest intrygująca, pociągająca intelektualnie tylko wtedy, gdy opisuje jakiś przełom. Potem – z natury rzeczy – pozostaje „towarzyszenie” danym zjawiskom i artystom. A ja wolę towarzyszyć im aktywnie, współpracując z artystami i będąc blisko tego, co robią, poniekąd w tym uczestnicząc. Zresztą „krytyka towarzysząca” to nie jest moja ulubiona formuła krytyki. W każdym razie mam poczucie, że w polskiej sztuce dokonał się pewien przełom – pokoleniowy i merytoryczny (treściowy) – i że ja już powiedziałem na jego temat wystarczająco wiele. Jednocześnie energia powiała z innej strony, więc można powiedzieć, że na ostateczną decyzję nałożyło się kilka czynników.
ZAWSZE ZADAJĘ SOBIE PYTANIA O PROFIL GALERII. JAKI BYŁ DOBÓR ARTYSTÓW POZA TYM, ŻE WIĘKSZOŚĆ Z NICH DOBRZE ZNASZ?
Profil… Nie wynika on bynajmniej z klucza towarzyskiego – jednych artystów znam lepiej, drugich słabiej, jednych długo, drugich krótko… Oczywiście jest to ważne, bo nie wyobrażam sobie –przynajmniej na początku – abym mógł współtworzyć instytucję z obcymi osobami. Później to się mam nadzieję zmieni, dojdą nowi artyści, ale na razie jest to sytuacja w jakiejś mierze „pokoleniowa”. Ale wracając do meritum Twojego pytania, sądzę, że nie posiadamy „profilu”, jeśli profil rozumieć jako jakieś wyraziste przesłanie, ideologię, ideową manifestację czy zwartą politykę prowadzenia galerii. Powiedziałbym, że jest raczej odwrotnie: chyba wolimy unikać jednoznacznych deklaracji, czy to ideowych, czy to artystycznych. Artyści Galerii Kolonie poruszają się po bardzo różnych obszarach: intelektualnych, estetycznych i ideowych – i uważam to za wielki plus. Więc jeśli szukasz jakiejś wspólnej wykładni, to będzie to najprędzej jej brak: myślę, że pociąga nas raczej niewiedza niż konstruowanie wyrazistych przesłań; niedopowiedzenie czy nawias, a nie sztuka tworzona podług manifestów. Jednak – co warto podkreślić – to, co właśnie powiedziałem, też jest zbyt uogólniające. Bo choć artystów takich jak Filip Sadowski, Paweł Sysiak czy Norman Leto łączy swoisty „egzystencjalny nerw”, to obok mamy np. Kasię Przezwańską – artystkę zupełnie osobną. Z kolei wśród malarzy jest i Marysia Szkop, i Paweł Śliwiński i Tymek Borowski, którzy poza tym, że malują, są również artystami krytycznymi… Przy czym jest to krytyczność raczej spod znaku Komara&Melamida niż Artura Żmijewskiego. I tak dalej i temu podobne. Więc chyba moja odpowiedź Cię rozczaruje. Podpowiedzią może będzie tu nazwa, mam nadzieję, że wystarczająco wieloznaczna. Kolonie bowiem to nie tylko symbol tajemniczych, odległych i niespenetrowanych obszarów (tu: artystycznych), ale również kolonie bakterii, kolonie – wakacyjny obóz, który stanowi oderwanie od codziennej rzeczywistości itp. Ale nasza nazwa to także link do tradycji polskiej sztuki, która, jak chcą niektórzy historycy sztuki, jest postkolonialna – najpierw byliśmy kolonią zaborców, potem Związku Radzieckiego. Czyli Polska jako kolonia – moim zdaniem to bardzo ciekawy trop do interpretacji nie tylko sztuki, ale też np. krytyki. Więc z jednej strony pewne zapóźnienie, ale z drugiej izolacja, która pozwalała stworzyć intrygujące, osobne języki wypowiedzi artystycznej; słabość i siła. To dla mnie bardzo pociągający wątek. Zresztą ciągle pojawiają się nowe warstwy, nawet zupełnie przypadkowo. Kamienica, w której mieści się galeria, w XIX wieku należała do Towarzystwa Handlu Herbatą – czyli znów kolonie [śmiech]. Ale ciekawa jest też jej architektura: to kamienica bez fasady (nie odbudowano jej po wojnie), od ulicy od razu jest duże podwórko, co sprawia, że wiele osób w ogóle nie pamięta, że jest tam tak wielki budynek. Widać to dopiero z dystansu, z drugiej strony ulicy – wygląda to jak luka w „uzębieniu” pierzei ulicy, puste miejsce do wypełnienia treścią, miejsce niewidoczne, choć usytuowane w samym centrum Warszawy.
JAKIE BĘDĄ NASTĘPNE WYSTAWY? KOGO POKAŻESZ W NASTĘPNEJ KOLEJNOŚCI?
Zaczynamy de facto od czterech wystaw, bo każdy z pokazów Pawła Sysiaka będzie osobną, integralną całością. To swoiste „święto sztuki” – sztuki Pawła, ale też sztuki jako takiej (cykl nazywa się Z całego serca wierzę w sztukę). To jeden z kontekstów, w które wpisuje się sztuka Sysiaka. Dlatego też otwarcie galerii będzie miało miejsce w niedzielę (26 września), no i będą cztery wernisaże, co tydzień. Następnie pokażemy pełnometrażowy film Normana Leto i zaprezentujemy jego powieść – to dyptyk, który nazywa się Sailor, moim zdaniem rzecz zupełnie niezwykła. Stawiam tezę, że to od tego punktu „zaczyna się” de facto sztuka Normana, choć to paradoks, bo przecież tworzy on od kilku dobrych lat. Ale o tym wszystkim postaramy się opowiedzieć przy okazji wystawy. Ostatnią wystawą w tym roku będzie pokaz nowych obrazów Tymka Borowskiego – jestem przekonany, że nasi goście (i krytycy!) przyznają mi rację, że to niesamowite prace, wielki skok jakościowy od ostatniego pokazu. A po Nowym Roku… Pozwól mi zachować to w tajemnicy, ale szykujemy kilka niespodzianek.
CO DALEJ Z WYDAWNICTWEM 40 MALARZY? BĘDZIE FUNKCJONOWAŁO?
Będzie funkcjonowało, a co więcej, Galeria Kolonie będzie nieformalnym „domem wydawniczym” dla 40 000 Malarzy. To znaczy będę odbywały się tu spotkania wokół kolejnych premier, będą specjalne ceny książek, no i w galerii będzie można kupić je najszybciej, zanim pojawią się w księgarniach. Jak już mówiłem, przy okazji wystawy Normana Leto wydajemy jego książkę, która razem z filmem stanowi dyptyk. Potem wybór esejów Tomasza Kozaka plus sześć obszernych rozmów, następnie niespodzianka, a na koniec roku rozmowy Agaty Pyzik z artystami, kuratorami i teoretykami kultury, głównie z Wysp. To – mam nadzieję – uda zrobić się do końca roku.
NIE BOISZ SIĘ ZARZUTÓW, ŻE POCIĄGASZ ZA DWA RÓŻNE SZNURKI W ZALEŻNOŚCI OD POTRZEBY?
Nie rozumiem pytania. Potrzeby czego? I za jakie sznurki? Rozumiem, że mówisz o galerii i wydawnictwie? Wiesz co, mówiąc szczerze dość nudzą mnie takie dywagacje… Ale gdybym miał odpowiedzieć, to powiedziałbym, że oczywiście, że się nie „boję” (czy raczej w ogóle mnie one nie zajmują), ponieważ galeria i wydawnictwo to inicjatywy dorosłych, samo stanowiących o sobie osób, które mogę wydawać co chcą i pokazywać co chcą. I niech publiczność, krytycy, kuratorzy… oceniają, czy 40 000 Malarzy jest organem prasowym Kolonii. A czy Ty nie boisz się, że pociągasz za trzy różne sznurki w zależności od potrzeby – jako kolekcjoner, autor książek i wydawca płyt? Wiesz, tłumaczenie się z takich rzeczy zawsze polega na cokolwiek krepującym przyrzekaniu, że nie ma się złych intencji – zresztą doskonale o tym wiesz, prawda?
WIEM, TEŻ OTRZYMUJĘ TAKIE PYTANIA... I JESZCZE NA KONIEC PYTANIE O TARGI. PLANUJESZ, CZY TO ZA DALEKA PRZYSZŁOŚĆ?
Planuję, ale to – relatywnie – może nie daleka, lecz także nie najbliższa przyszłość. Na razie skupiamy się na programie, chcemy pokazać i „opowiedzieć” sztukę każdego z artystów i artystek galerii.
Galeria Kolonie
ul. Bracka 23 m. 52
00-028 Warszawa
galeria@galeriakolonie.pl
http://www.galeriakolonie.pl/
Na zdjęciach: logo Galerii Kolonie (projekt Kasi Przezwańskiej) oraz siedziba galerii (fot. Tymek Borowski)
21 września, 2010
Brownnote i Samorządowcy już jutro na żywo w Leto
Będzie energetycznie, głośno i bardzo widowiskowo. Chcecie zobaczyć i usłyszeć brzmienie polskiej sztuki współczesnej? Zapraszamy jutro, punkt 19 w Leto.
Live at Leto
Brownnote, Samorządowcy
Galeria Leto
ul. Hoża 9c, Warszawa
Projekt plakatu (Samorządowcy)– Maciek Sieńczyk
20 września, 2010
MoonMadness - rozmowa z Dagny Nowak i Danielem Szwedem
Inspiracje dla projektowania?
Dagny Nowak: Awangarda ubiegłego wieku. Dada, Konstruktywizm Radziecki, Fluxus, Grupa Cobra, Taszyzm, Ekspresjonizm niemiecki, Prymitiwizm, Sztuka konceptualna, Minimalizm..
A dla sztuk wizualnych?
Daniel Szwed: Tu stosunkowo podobnie. Dbamy o zacieranie sie granic pomiędzy projektowaniem a sztuką.. Poza tym lubimy geometrię, bajki, obserwację przyrody .
Dagny: Wciąż i na nowo inspiruje nas wszechstronny El Lisicki.
Co szczególnego w jego pracach znajdujecie dla siebie?
Dagny: Lisicki to wizjoner! Malarz, architekt, grafik, typograf, fotografik.. Opracował własną wersję suprematyzmu. Często opieramy się na jego założeniach dotyczących typografii, układu, kierowania rytmem czytania itd.
Z radzieckiego konstruktywizmu staracie się wydobywać nowe wartości.
Dagny: Oczywiśie! Myślę nawet, że wnikliwe oko dojrzy to w naszych pracach.
Nazwiska typografów dla których macie szacunek?
Daniel: Nigdy nie byłem mocny w nazwiskach (śmiech).. pierwszymi z brzegu niech będą Emigre (Zuzana Licko i Rudy Vanderlans), Wolfgang Weingart. Z polskiego podwórka projektowego szacunek leci do: grupy Full Metal Jacket, Ryszarda Bienerta, Mariana Misiaka i Tomka Bersza, Honzy Zamojskiego...
Dagny: Henryk Berlewi, Władysław Strzemiński, Henryk Tomaszewski, Karol Śliwka.
Powiedzcie trochę o MDCN. Kto i co, kiedy i tak dalej..
Daniel: MDCN to kolektyw, forma bliżej niesprecyzowana, ani to studio, ani agencja.
To cztery osoby (Marian Misiak, Honza Zamojski, Kuba Czyszczoń i ja) których myślenie kiedyś się spotkało, drogi zeszły się po pierwsze w sferze przyjaźni. Poznalismy sie w rożnym czasie. Mariana znam najdłużej, bo jakoś od początku liceum, a chłopaków ze studiów...
Polscy studenci czerpią wiedzę z zakresu typografii głównie z zagranicznych magazynów, wzorników, z internetu i z wykłdów zaproszonych gości, zdobywają ją na warsztatach poświęconych tej tematyce. Niektórzy wyjeżdżają w tym celu na zagraniczne stypendia.. Jesteście samoukami?
Daniel: Oboje skończyliśmy tą samą szkołę, ASP w Poznaniu. Projektowanie graficzne.
Na pewno bardzo dużo nam dało odnalezienie się wśród ludzi niezwykle utalentowanych, ciekawych i otwartych na sztukę, mam na myśli studentów. Im, jako osobom przede wszystkim zawdzięczamy nieustanne inspiracje i rozwój. Ogląd niektórych spraw, czy zjawisk kształtował sie rownolegle z rozwojem artystycznym. Choć niekoniecznie stało się tak za sprawą skończonego przez nas kierunku.
Dobrze się tam czułeś?
Daniel: Osobiście najlepiej wspominam wspołpracę z pracowniami spoza katedry projektowania. Dużo dały mi pracownie Audiosfery, Rysunku, Malarstwa. Obecnie staramy się być na bieżąco z tym co się dzieje na scenie projektowej, mamy swoich ulubienców, jeździmy tu i tam, oglądamy i słuchamy w miarę możliwości. Jesteśmy ciekawi.
Dagny: Wciąż "grzebiemy" w starociach, odkrywamy coraz to nowe - stare rzeczy, klasyki nie tylko z dziedziny projektowania graficznego ale ogólnie projektowania, mody, które nas inspirują na nowo. Co do edukacji, to muszę tu wymienić dwa nazwiska, ludzi, którzy w piękny, mądry sposób kierowali moim rozwojem i pomogli mi odnaleźć własną drogę; profesorowie Bogdan Pasiciel i Eugeniusz Skorwider. Normalny, nie zepsuty konwencją "mistrz- uczeń", konstruktywny dialog jaki prowadzili ze mną przez lata dał mi więcej niż np. studia w Holandii.
Jesteście w sieci?
Dziś MDCN funkcjonuje głównie na Flickrze, gdzie każdy z nas wrzuca swoje rzeczy (flickr.com/mdcn) i w sferze wzajemnego doradzania sobie w sprawach projektowych...
Natomiast na co dzień tworzymy z Dagny tandem MNDSS (moonmadness.eu) swego rodzaju studio, gdzie powstają rzeczy bardzo różne, aczkolwiek oscylujące wokół sztuki, kultury, muzyki, festiwali artystycznych itp. Nie robimy identyfikacji spożywczych. Aktualnie pracujemy nad książką naszego autorstwa.
Sami ją wydacie? Zdradźcie kilka szczegolów.. Bedzie to opasly tom? O inspiracjach wizualnych, z waszym dorobkiem, moze jakis gratis DVD z twoją muzyką? Jakieś nietypowe smaczki ?
Daniel: Wydamy ją raczej sami, choć nie ukrywam, że liczę na pomoc naszego doświadczonego w tej materii kolegi (śmiech).
Masz na myśli Honzę?!
Daniel: Wiesz, nie będzie to tom opasły, raczej nie duża książeczka o-dokladnie tak jak mowisz- naszych inspiracjach wizualnych, bez dodatków CD czy DVD...
Dagny: ..ale na pewno ze smaczkami!
Pierwsza myśl kiedy zasiadasz do składania czcionek?
Daniel: Ostatnio raczej nie siadam do skladania fontów, częściej je rysuję na potrzeby danej rzeczy, którą się zajmujemy. Najważniejsza jest forma. Litera musi "płynąć"... Musi być naturalna i wynikać z doświadczenia rysującego, bez wzgledu na to czy jest to "freak show", czy rzetelna typografia.
To dla kogo robicie ?
Daniel: Robimy głównie dla klubów, zespołów, festiwali.. Stworzyliśmy oprawę poznańskiego informatora kulturalno-rozrywkowego "Folder", który ukazuje się co miesiąc (w lekko zmienionej formie). W tym roku powstały między innymi wydawnictwa muzyczne dla zespołów Searching for Calm, Woody Alien, projektu Arszyn & Duda oraz oprawy festiwali Artenalia vol.3, 6 Festiwalu Kultur Świata w Gdańsku oraz wiele innych pomniejszych projektów.
W jakiej mierze zawartość merytoryczna takiego zamówienia graficznego wpływa na estetykę końcowego produktu?
Dagny: Treść jest punktem wyjścia, ona ustala to co wydarzy się dalej. Decyduje o tym jakie dobierzemy elementy, środki, litery.
Daniel: Oczywiście nie odrzegnujemy się od działań spontanicznych, czy intuicyjnych, które też bardzo często prowadzą daną rzecz do przodu. Istotą jest wyważenie tych dwóch elementów, wzajemne ich dopełanie.
Obserwujecie napewno szyldy, opakowania, instrukcje obsługi i czołówki filmów.. Jak się ma polski design, projektowanie typografia, wogóle sztuka użytkowa?
Daniel: Tak, obserwujemy to wszystko o czym mówisz.. i jeśli na tej podstawie mielibyśmy wydać sąd nad polskim projektowaniem to bylby on bardzo ciężki... Oczywiście zdarzają sie perelki, które tylko potwierdzają to, że nie jest najlepiej... Wiesz, w całym tym śmietniku wynajdujesz coś pięknego i bardzo się z tego cieszysz..
Dagny: ...niestety, ta sytuacja wynika często z niewiedzy i nieprzygotowania ludzi, którzy decydują o doborze projektu, który będzie promował dany produkt, wciąż mało u nas odpowiednich ludzi na odpowiednich stanowiskach. A co do filmów, to marzy nam się dzień, kiedy będziemy mogli iść na dobry polski film, z piękna oprawą, plakatem itd.
Daniel: Gram w dwóch zespołach. W Mothrze (Piotr Koryzma- voc, Paweł Stefan Rosiak- git, Andrzej Burzynski- bass) która jest wypadkową metalu, grindu, noise'u i Woodym Alienie- z Marcinem Piekoszewskim- bass, voc- (Pink Punk), duecie basowo perkusyjnym, ocierającym się o noise, blues, czy rock and roll. Robię też kilka rzeczy, które można zakwalifikować w przedziale "projektów"- BNNT (Pink Punk) wspólnie z Konradem Smoleńskim czy też WY z Maxem Psują. Z Dagny także planujemy muzyczny epizod.
Jest wpłw muzyki na twórczość wizualną?
Daniel: samo to że obracam się w takim środowisku wpływa na to co robię poza nim. Większość moich rysunków powstaje na trasie. Większość rzeczy projektowych dotyczy muzyki. Nie ma od tego ucieczki.
Muzyka jest obecna w różnym natężeniu we wszystkich twoich pracach. Czasem wydaje się jedynie być tłem, innym razem obrazy i dźwięki przenikają się ze sobą na równorzędnych prawach. Jesteś człowiekiem orkiestrą. Nie czujesz potrzeby związania się z jednym medium?
Daniel: Czuję, że mam potrzebę działnia na rożnych polach. Caly czas próbuję je rownoważyć,
mimo, że czasem jedno medium zagra glośniej, a inne ciszej. Narazie nie czuję silnej potrzeby obierania jednej, słusznej drogi. To takie miłe adhd.
Idziesz podobnym torem jak Wojtek Bąkowski, Przemek Sanecki czy Piotrek Bosacki.
Daniel: Wydaje mi się, że twórczość muzyczno-wizualna Bąkowskiego, Bosackiego, czy Saneckiego jest bardziej spójna. Te dwa elementy żyją ze sobą w większej symbiozie...U mnie nie ma aż takiej zależności "gry" ze sztuką. Oczywiście wpływa to na mnie, czasem mniej, czasem bardziej, ale nie jest aż taka zażyłość.
Plany koncertowe?
Daniel: Właśnie wróciliśmy z koncertów w Czechach z Woodym. Możliwe, że w okolicach października pojeździmy po Polsce z Mothrą . Z Konradem Smoleńskim ( Brownnote ) gramy 22 września 2010 w galerii Leto w Warszawie i 30 października w CSW w Toruniu. Zapraszam serdecznie!
Koncert czy gra w studiu? CD na których można twoje brzmienie usłszeć ?
Daniel: Zdecydowanie koncert!! Nagraliśmy z Mothrą i z Woodym po dwie płyty. Myślę, że kilka sklepów ma je w swojej ofercie. Teraz czekamy na wydanie Brownnote, ale jak to będzie wyglądało jest narazie zagadka nawet dla nas.
18 września, 2010
II odsłona Parku Rzeźby na Bródnie
Tydzień temu miała miejsce druga odsłona Parku Rzeźby na Bródnie. W tej "edycji"pojawiły się dwie nowe prace - instalacja dźwiękowa Susan Philipsz (w naszym filmie niestety niesłychać) oraz interwencje malarskie Katarzyny Przezwańskiej (kolorowe elementy infrastruktury parku). Obie prace wspaniale wpasowały się w parkowy krajobraz. Zapraszamy na relację i na spacery.
16 września, 2010
Już jutro wernisaż wystawy "Hokaina" Jakuba Juliana Ziółkowskiego w warszawskiej Zachęcie
Jutro (czyli 17 września) w warszawskiej Zachęcie odbędzie się wernisaż wystawy Jakuba Juliana Ziółkowskiego „Hokaina” – pierwsza indywidualna wystawa tego artysty w polskiej galerii publicznej. Wydawałoby się, że dla 30-letniego polskiego malarza wystawa w takim miejscu jak Zachęta powinna być szczytem marzeń. I na pewno jest to bardzo ważna wystawa dla artysty, jednak warto tu zauważyć, że zanim prace Jakuba zobaczą miłośnicy sztuki w Warszawie, obejrzeli je już mieszkańcy Genewy, Londynu, Zurychu, Aten, Gwangju, Wilna, Nowego Jorku, Antwerpii i jeszcze kilku innych miast. Tak właśnie przebiega kariera tego artysty – z dala od Polski. I dlatego bardzo się cieszymy, że wreszcie będziemy mogli obejrzeć jego pełną wystawę w Warszawie.
Na ArtBazaar jest tak rubryka „Na naszym radarze”, w której opisujemy młodych artystów, na których zwracamy szczególną uwagę. Jakub Julian Ziółkowski trafił na nią we wrześniu 2006 roku (zobacz tutaj.). „To bardzo intymny artysta. Patrząc na obrazy i rysunki Kuby mam wrażenie oglądania ilustracji do zaginionej książki Juliusza Verne, może do Fundacji Asimova. Jesteśmy w świecie wibrujących kolorów, geometrycznych postaci i tajemniczych krajobrazów” – pisaliśmy wtedy. I już wtedy wyrażaliśmy żal, że miłośnicy sztuki w Polsce nie mogą oglądać jego prac. Tę zaległość nadrabiamy po czterech latach, choć trzeba dodać, że w międzyczasie była wystawa Ziółkowskiego w krakowskiej galerii F.A.I.T., tegoroczna w BWA Design we Wrocłaiu, a artysta brał też w wystawach zbiorowych w Krakowie czy w Warszawie. Poza Małopolską Zachętą na darmo też szukać prac artysty w polskich kolekcjach publicznych.
Oczywiście dwa obrazy Ziółkowskiego ma Fundacja Sztuki Polskiej ING, która jest współorganizatorem wystawy w Zachęcie. To też jest swoisty ewenement, by korporacyjna kolekcja sztuki współorganizowała wystawę artysty w Zachęcie. Dlaczego tak się stało? Można o tym przeczytać w katalogu, a także na stronie fundacji. My przytoczymy fragment wypowiedzi Magdalemy Kochanowskiej, prezes fundacji: „...latem 2008 roku, do kolekcji kupione zostały dwa niewielkie płótna Jakuba Juliana Ziółkowskiego — mało znanego w kraju 28-letniego artysty z okolic Zamościa. Prace trafiły do Fundacji za pośrednictwem warszawskiej Fundacji Galerii Foksal. Pomimo że transakcja przebiegła w przemiłej atmosferze, powstało uczucie niedosytu spowodowane brakiem możliwości bezpośredniego spotkania z artystą. Po kilku miesiącach zadzwoniłam do Juliana i poprosiłam o możliwość spotkania w Krakowie. Na spotkanie zaprosiłam także Hannę Wróblewską, która namawiała Fundację Sztuki Polskiej ING do zainteresowania się twórczością malarza, ale podobnie jak ja nie miała przyjemności poznać go osobiście.
Spotkanie w pracowni z umówionych oficjalnie dwóch godzin rozciągnęło się w prawie całodzienną wizytę: oglądanie wszystkich dzieł w pracowni artysty, analizowanie portfolio znajdującego się w komputerze, rozmowy o uciążliwościach malowania dużych płócien w niskich pomieszczeniach, o Zamojszczyźnie, zgiełku warszawskim i Dalekim Wschodzie. To był wyjątkowy dzień, który przyniósł wyjątkowe decyzje. Już wtedy powstała propozycja zrealizowania wystawy malarza w Zachęcie.”
Na koniec może o tytule wystawy. Może sam artysta: (to fragment wypowiedzi Jakuba Juliana Ziółkowskiego w tekście na temat wystawy „Malowanie z głowy”, autorstwa Marcina Krasnego w ostatnim numerze tygodnika „Wprost”): „Słowo „Hokaina” nie odnosi się do konkretnego obrazu. Opowiada o całości, energii prac i ich odurzającej atmosferze, czyli o tym, co nie zmienia się tak szybko jak warstwa formalna. Hokaina może oznaczać wszystko. Mnie kojarzy się ze stanem umysłu pod wpływem miejsca, wizji lub emocji”.
Wypada nam tylko zaprosić Was na wystawę. Wernisaż w piątek 17 września o godzinie 19, a wystawa potrwa do 28 listopada.
14 września, 2010
Samorządowcy „Les danses macabre” już w przyszłą środę
Gdyby płyta ta powstała w Stanach Zjednoczonych bylibyśmy świadkami narodzin megagwiazdy na skalę White Stripes, bo powierzchownie Samorządowcom bardzo blisko do duetu z Detroit. Skład – tylko gitara i perkusja, rodzinne związki oraz muzyczne poszukiwania na przecięciu minimal'u, blues'a i punk'a. Wyrastając z podobnych korzeni w sprytny sposób docierają jednak do jeszcze wielu innych „szufladek muzycznych” – piosenki religijnej, folku czy metalu, mieszając wszelkie style i gatunki. Na płycie pojawili się także goście – Mikołaj Trzaska i Swami Karmayogi Saraswati.
Przypomnijmy, 22 września o godzinie 19 w Galerii LETO podczas koncertu zespołów Brownnote (Smoleński/Szwed) i Samorządowcy (Adam i Maja Witkowscy) będzie miała miejsce premiera dwóch kolejnych płyt wydawnictwa ArtBazaar. Oba występy będą rejestrowane na potrzeby późniejszych wydawnictw ArtBazaar Records. Serdecznie zapraszamy.
Miejsce: Galeria Leto, Warszawa, ulica Hoża 9c
Czas: 22 września (środa), godzina 19
12 września, 2010
Polska scena muzyczna na okładkach kaset - część 3
09 września, 2010
Wojciech Fangor - Obrazy telewizyjne - Galeria Stefana Szydłowskiego
W ubieglą sobotę w galerii Stefana Szydłowskiego w Warszawie miało miejsce otwarcie wystawy Wojciecha Fangora. Na wystawie zaprezentowano obrazy z tak zwanej serii telewizyjnej jaką artysta tworzył na przestrzeni lat 70tych i 80tych. Wystawie towarzyszy okazały katalog z bardzo ciekawym tekstem kuratora wystawy na temat tego etapu twórczości Fangora.
08 września, 2010
Biennale w Poznaniu i w Łodzi - start w najbliższy weekend
Oba miasta postanowiły oficjalnie otworzyć biennale tego samego dnia. Jednak nie po to, aby konkurować, ale…, co rzadkie w polskiej rzeczywistości, współpracować. W każdym z biennale jedna wystawa będzie „pomostem” między oboma wydarzeniami. Focus Biennale oraz Mediations Biennale wykupiły również wspólnie ogłoszenia w zachodnich pismach o sztuce, o czym pisał na OBIEGU Grzegorz Borkowski.
Nie będę wymieniał długiej listy wydarzeń w obu miastach, jeszcze dłuższej listy artystów. Poszukajcie sami na stronach biennale w Łodzi i Poznaniu: http://www.biennalelodz.pl/
oraz na http://www.mediations.pl/.
Możecie się także przyłączyć do fanów obu wydarzeń na Facebuku: tutaj MediationsBiennale, a tu FocusBiennale. Lub też, jak wolicie czytać blogi, przeczytać bloga relacjonującego przygotowania do biennale w Łodzi http://biennalelodz.blogspot.com/.
Zapraszamy we wrześniu do Łodzi i Poznania! A najlepiej w najbliższy weekend.
06 września, 2010
Konrad Smoleński oraz Przemysław Etamski - "Niuniuni gra na psie" (ABR 003)
01 września, 2010
2 września - Mariusz Tarkawian zaprasza na rejs po Wiśle
W imieniu fundacji In Situ oraz ArtBazaar Records chcieliśmy serdecznie zaprosić na jutro, 2 września do Warszawy na Plener-Rejs po Wiśle z Mariuszem Tarkawianem. Na razie za oknem jest bardzo mokro i zimno, ale do jutra do wieczora (początek imprezy o godzinie 19) ma zrobić się cieplej i może nawet wyjrzy słońce.
Formuła Pleneru-Rejsu nawiązuje do prac Tarkawina spod znaku firmy "Szybki Bill", w ramach której wykonywał rysunki "z sybkością automatu". W rejsie po Wiśle oprócz artysty weźmie udział wielu innych uczestników - całe wydarzenie ma mieć charakter sytuacji, w której wszyscy uczestnicy w miłej atmosferze oddadzą się czynnościom plastycznym. Mamy nadzieję, że chętnie przyłączą się do rysowania wraz z Tarkawianem. Z drugiej strony projekt nawiązuje do tradycji rysunku reportażowego, gatunku w tej chwili już prawie zapomnianego.
Podczas rejsu towarzyszyć nam będzie muzyka Mariusza Tarkawiana, która jest nowym wątkiem w twórczości artysty. Zaowocował on ostatnio wydaną przez ArtBazaar Records winylową płytą "ameboid". Płytę będzie można obejrzeć na statku, a także ją kupić. Będzie można też poprosić artystę o podpis na płycie, a kto wie, może i o niewielki rysunek? Miejsca na okładce jest sporo...
Prace, które powstaną w czasie rejsu, zarówno Tarkawiana jak i innych uczestników, będą następnie prezentowane na wystawie w warszawskiej Galerii Program, od 16 września.
Plener-Rejs zacznie się 2 września o godzinie 19.00 w Warszawie na przystani przy pomniku Syrenki, obok mostu Świętokrzyskiego (zobacz narysowaną przez artystę mapkę). Potrwa około dwóch godzin. Mamy też ogromną prośbę – z powodu ograniczonej ładowności statku prosimy o mejlowe zapisywanie się na udział w rejsie pod adresem fundacja@insitu.pl.