Porady, opinie i analizy na temat rynku sztuki najnowszej w Polsce.
29 grudnia, 2006
Młoda Sztuka Polska - podsumowanie Art Bazaar
Typuje Sierżant Bazyl
- Zbyszek Rogalski - o jego prace "zabijają" się kolekcjonerzy na całym świecie. W pierwszej połowie 2007 roku ma mieć wystawę w CSW.
- Przemysław Matecki - długo w cieniu, teraz eksplodował swoim talentem. Wystawa w Psie, w zielonogórskiej BWA, bogate plany na 2007 rok. Szkoda, że nie ma go na wystawie w Zachęcie.
- Aneta Grzeszykowska&Jan Smaga - obok, Pawła Althamera, jedyni przedstawiciele nowych mediów. Na pewno rok 2007 będzie należał do nich.
- Bartek Materka - niewiele wystaw, a i tak jego prace ciężko kupić. Kupują go kolekcjonerzy z całego świata, dla niektórych jest ich ulubionym artystą. Tylko wystaw brak...
- Anna Okrasko - trochę niedoceniana. Również nieobecna w Zachęcie (to moim zdaniem błąd kuratorski). Ale jeśli będzie się dalej rozwijać, czekają na nią nie tylko zbiorowe, ale i solowe wystawy w szacownych instytucjach.
Typuje Pułkownik Dowgird
- Przemek Matecki – baśniowa kariera w drugiej połowie 2006 roku. Kilka miesięcy temu był znany tylko wąskiemu gronu przyjaciół i znajomych – dzisiaj wiele osób szuka z nim kontaktu proponując wystawę czy chęć kupna obrazu. Jeśli spełni się tylko połowa z planów Przemka na przyszły rok to będzie to rok Mateckiego.
- Anna Okrasko – w tym roku byliśmy świadkami kolejnego znakomitego projektu Ani – „nie ma dnia bez kreski”. O tym że jest znakomitą artystką już wiemy, Ania zrobiła już bardzo dużo ze swojej strony – teraz potrzebna jest przysłowiowa kropka nad i – indywidualna wystawa w dobrej instytucji kulturalnej oraz dobra opieka galeryjna nad artystką.
- Paweł Książek – według mnie jeden z najbardziej niedocenianych (?) artystów polskich młodego pokolenia, a może po prostu brakuje mu trochę szczęścia i właściwej osoby która mogła by popchnąć jego karierę we właściwym kierunku.
- Szymon Kobylarz – najmłodszy na tej liście, jeszcze student katowickiej ASP – głośno o nim w śląskim środowisku artystycznym, doceniony przez redakcję Sekcji i duże plany na przyszły rok – w styczniu wystawa w galerii XXI w Warszawie, w połowie roku w planowanej wystawie grupowej w CSW, do tego jeszcze obrona pracy dyplomowej, która zapowiada się naprawdę sensacyjnie.
- Galeria Pies w Poznaniu – instytucja która bardzo wiele zrobiła dla promocji młodej sztuki w tym roku. Znakomite wystawy Susida i Mateckiego, Okrasko a wcześniej Książka.
27 grudnia, 2006
Najbardziej pożądany artysta w kolekcji - podsumowanie roku Art Bazaar
Typuje Sierżant Bazyl
- Wilhelm Sasnal - nic dodać, nic ująć.
- Paweł Althamer - wystawa w paryskim Pompidou, świetny udział w berlińskim biennale. Bardzo pożądany artysta, zwłaszcza, że tworzy niedużo rzeczy "trwałych". Ale jego "ulotne" projekty, jak choćby ten z Berlina, zostają w pamięci na długo.
- Rafał Bujnowski - ciężko jest mi wybierać między Rafałem Bujnowskim, a Zbyszkiem Rogalskim. Dlatego umownie Rafał jest w tej kategorii, a Zbyszek w Młodej polskiej sztuce (ta kategoria zostanie pokazana już w piątek). Równie dobrze mogłoby być odwrotnie. A Rafała prace są coraz lepsze i coraz ciekawsze. Seria "Kolonii" - znakomite nawiązanie do tego co najlepsze w polskiej sztuce konceptualnej.
- Jakub Julian Ziółkowski - znakomity debiut na londyńskim rynku w galerii Hauser&Wirth. Jego prace na Art Basel Miami Beach nie wisiały dłużej niż godzinę. I to wszystko dotyczy 26-letniego artysty. Czegoś takiego w Polsce jeszcze nie było. Z tych samych powodów, co wyżej, nie będzie go już w kategorii "Młoda polska sztuka".
- Paweł Susid - przez lata trochę z boku "mainstreamu". Dziś, po wejściu na rynek nowej fali artystów, odkrywany jako ich "duchowy ojciec". A przynajmniej niektórych z nich.
Typuje Pułkownik Dowgird
- Przemysław Matecki – autor najlepszego obrazu jaki widziałem w tym roku – „Condoliza Rice” i jeśli w mijającym roku mógłbym kupić tylko ten jeden obraz to i tak byłby to udany rok (niestety jest on w innej - z tego co słyszałem doskonałej kolekcji sztuki polskiej). O Przemku pisaliśmy sporo w ostatnich miesiącach, tak więc nie chcę tego powtarzać. Z tego co wiem jego prace są w chwili obecnej marzeniem wielu kolekcjonerów
- Jakub Julian Ziółkowski – od kilku lat na mojej liście. W tym roku za rewelacyjne obrazy przedstawiające zarastającą pracownię.
- Gruppa – jakiekolwiek prace, któregokolwiek z członków Gruppy z połowy lat 80-tych byłyby wspaniałym uzupełnieniem każdej kolekcji. To jest moja Klasyka.
- Robert Kuśmirowski – co prawda o jego prace trudno konkurować prywatnym kolekcjonerom z kolekcjami muzealnymi ale skoro można marzyć…
- Jadwiga Sawicka – nie ma wiele prac tej artystki na rynku, rzadko pojawiają się na aukcjach a trudno sobie wyobrazić kolekcję polskiej sztuki najnowszej bez pracy Sawickiej.
Wywiad z Leonem Tarasewiczem na blogu Krytykanta
24 grudnia, 2006
Wszystkiego Dobrego w Boże Narodzenie życzy ArtBazaar
22 grudnia, 2006
Wydarzenia roku 2006 według Art Bazaar
Wydarzenie roku –typuje Sierżant Bazyl
- nagroda Vincenta dla Wilhelma Sasnala - to niezwykłe, że dwie z czterech dotychczas przyznanych prestiżowych nagród Vincenta trafaiły do polskich artystów. Po Pawle Althamerze nagrodę zdobył, całkowicie zasłużenie, Wilhelm Sasnal. To on, jako pierwszy polski artysta jest obecny w trzech najważniejszych muzeach sztuki współczesnej na świecie – nowojorskiej MoMA, londyńskiej Tate Modern i paryskim George Pompidou - które kupiły jego prace do swoich stałych kolekcji. Ciągle nas zaskakuje...
- "masowy", w porównaniu z poprzednimi edycjami, udział polskich artystów w Art Basel Miami Beach - to pokazuje, że praca wykonana przez młodsze pokolenie artystów i kuratorów zaczyna przynosić efekty.
- wystawa Moniki Sosnowskiej w MoMA w Nowym Jorku - to kolejna znakomita wystawa Moniki Sosnowskiej. Czekamy na jej arcyciekawy projekt w polskim pawilonie na biennale w Wenecji.
- Nowy "polski" rekord ustanowiony przez Piotra Uklańskiego - którego praca "Naziści" sprzedała się na londyńskiej aukcji Phillips de Pury za 568 tysięcy funtów. I nie chodzi tu o pieniądze, za jakie sprzedała się praca Uklańskiego (choć nie ukrywajmy, jest to też ważne), ale o wejście tego artysty do „pierwszej ligi”, do światowego mainstreamu. Uklański nie jest tak kochany przez krytyków, jak inni znani polscy artyści, ale jego efektowne i często kontrowersyjne prace lubią kolekcjonerzy. No i ten super-PR....
- Willa Warszawa - przez wielu krytykowana za to, że zamieniła się w tygodniowe party "warszawki". Jednak przy wszystkich zarzutach dla trójki kuratorów z galerii raster, czegoś takiego jeszcze u nas nie było. Dobre galerie, świetne spektakle, niezła sztuka i, faktycznie, dobra zabawa. Ale czy to coś złego?
Wydarzenie roku –typuje Pułkownik Dowgird
- festiwal sukcesów Wilhelma Sasnala. Każdego roku słyszę opinię, że to już szczyt, że więcej nie można. Jednak Wili pokazuje, że można i cały czas dostarcza nam wspaniałych wrażeń swoją pracą. Denerwujące jest trochę to, że wiele osób patrzy teraz na Sasnala przez pryzmat cen, jakie osiągają jego prace i cały czas nie widzi wspaniałego malarstwa, tylko widzi $$$$ (tak jak kiedyś pop-banalizm czy „ładność”).
- wydawnictwo „Jarosław Modzelewski obrazy 1977 – 2006”- wspaniałe wydawnictwo Zderzaka na koniec roku. Wspaniały prezent dla kolekcjonerów „modzeli” (jak ktoś znajdzie swojego „modzela” na końcu książki, to wie o co chodzi).
- indywidualna wystawa Jakuba Juliana Ziółkowskiego w Hauser&Wirth w Londynie – to niezwykłe wyróżnienie dla Jakuba i wspaniały sukces kuratorów z FGF.
- stała obecność polskich artystów na aukcjach sztuki współczesnej w Christie’s, Sotheby’s, Philips de Pury - „pięć minut” polskiej sztuki trwa także w światowych domach aukcyjnych. Już niemal na każdej aukcji sztuki współczesnej pojawia się polski artysta.
- słaba oferta polskich domów aukcyjnych – to „wydarzenie” jakiego świadkiem byliśmy przez cały rok. Oczywiście były lepsze i gorsze aukcje we wszystkich domach aukcyjnych, ale mam wrażenie że przy obecnym zainteresowaniu sztuką najnowszą - jest zbyt dużo organizowanych aukcji sztuki współczesnej, pojawiają się tam obiekty trzecio i czwartorzędne, pojawiają się artyści bez poważnego dorobku wystawienniczego czy też prace, na których ledwo co zdołała zaschnąć farba.
21 grudnia, 2006
Najmłodsza galeria w Warszawie – Galeria Hoża
Dzisiejszy projekt przygotowany przez Ivo Nikicia nosi tytuł „Świat jest prywatny” a jego bohaterem jest ludzik – mały człowieczek z pudełka po zapałkach.
Zapraszamy do śledzenia działalności galerii i na dzisiejszą wystawę (otwarcie o godz. 19).
Galeria Hoża
ul. Hoża 39 m 62
Na zdjęciu - Ivo Nikić - "Ludzik" akryl na płótnie
20 grudnia, 2006
"Modern Painters" z Agnieszką Brzeżańską
15 grudnia, 2006
Desa Unicum - II Aukcja Sztuki Współczesnej
Okazyjnie kupiono rysunek Jerzego Nowosielskiego (650zł) oraz zdjęcie Łodzi Kaliskiej - "The night store" (700zł – za zdjęcie z tej samej edycji rok temu na aukcji Exitu zapłacono, o ile pamiętam ponad 2 tysiące złotych).
Dla mnie zaskoczeniem było brak sprzedaży prac Andrzeja Partuma czy Anny Okrasko (z bardzo dobrego projektu „nie ma dnia bez kreski”) przy bardzo atrakcyjnej cenie wywoławczej obu tych prac.
Na zdjęciu (dzięki artinfo) praca Marka Sobczyka:
Keine Mofas, 1984 r.
olej, płótno, 136 x 210 cm
13 grudnia, 2006
Z półki kolekcjonera – Piąta Aleja – dodatek do Rzeczpospolitej
Unikalnym obiektem w kolekcji jest pomalowana w pasy klatka schodowa domu Pana Wojciecha. Autorem tego fresku jest Leon Tarasewicz. Pamiętam, że widziałem zdjęcia tej klatki kilka lat temu w jednym z miesięczników poświęconych sztuce bądź architekturze (niestety nie pamiętam tytułu) i było to dla mnie bardzo inspirujące. Po raz pierwszy uświadomiłem sobie jak dalece dzieło sztuki może wnikać w życie codzienne i jak „totalnie” nas otaczać.
12 grudnia, 2006
Aukcja w lokalu 30
W ubiegłym roku aukcja odbyła się w bardzo kameralnej atmosferze, w tym roku oczekiwanych jest o wiele więcej gości tak więc warto zameldować się trochę wcześniej, odebrać swój numerek i….. mieć nadzieję, że na upatrzoną pozycję nie będzie zbyt wielu chętnych.
Co zwróciło naszą uwagę w tym roku?
- dość szeroki wybór prac Laury Paweli – w tym jedna z ostatnich jej prac – „Ubezpieczenie talentu” (video plus wydruki na płótnie) oraz słynne lightboxy;
- praca video Zuzanny Janin „Pas de deus”;
- fotografie duetu Grupa Sędzia Główny – jest to unikalna propozycja na naszym rynku;
- serigrafie Maćka Kuraka;
- filmy video Józefa Robakowskiego;
- prace Karoliny Zdunek oraz
- Jana Mioduszewskiego
Oczywiście to nie wszystko co zostanie zaoferowane przybyłym gościom. NA aukcji będą też prace: Maćka Osika, Piotra Kopika, Anny Konik, Andrzeja Cisowskiego oraz wiele niespodzianek.
Do zobaczenia na aukcji !
AUKCJA POLSKIEJ SZTUKI WSPÓŁCZESNEJ
15 GRUDNIA 2006, GODZ. 20.00
Prace można oglądać 13 i 14.12 w godz. 16-19 oraz w dniu aukcji w godz. 16-19.30
na zdjęciach odpowiednio prace Karoliny Zdunek, Grupy Sędzia Główny i Piotra Kopika
11 grudnia, 2006
"Babcia" Roberta Kuśmirowskiego na Art Basel Miami Beach
- Tym projektem artysta chciał pokazać, jak niewiele i jak równocześnie dużo się zmieniło od tamtych czasów - mówi pracownica galerii Johnen/Schoettle. Artysta "dla kurażu" co pól godziny popijał wódkę własnej produkcji. Praca Kuśmirowskiego kosztowała 18.500 dolarów. Oprócz zdjęcia artysta dołożył nowemu właścicielowi butelkę swojej wódki.
Na zdjęciu: Robert Kusmirowski na tle zdjęcia. W tle poroże Rafała Bujnowskiego.
10 grudnia, 2006
Targi Alternatywne - Pulse, NADA i SCOPE - relacja z Miami
Te odbywające się w ramach Art Basel Miami Beach to na przykład Art Positions, gdzie 22 młode galerie z całego świata, od Berlina, poprzez Portoryko do Szanghaju, stworzyly swoje stoiska wprost na plaży w kontenerach. Targi te, otwarte do późna wieczorem i prezentujące młodą, alternatywna sztukę, maja być sposobem naprzyciagniecie młodych miłośników sztuki. Na Positions wystawiają m.in. znane z "Willi Warszawa" galerie - Daniel Hug z Los Angeles oraz IBID project z Londynu. Hug pokazuje "indiańską" instalacje Chrisą Lipomi, natomiast IBID Projectinstalacje Anthei Hamilton i świetne malutkie obrazy Anj Smith, której wszyscy wróżą tu dużą karierę. Z kolei Zach Feuer z Nowego Jorku pokazuje znakomite figuratywne prace młodego niemieckiego malarze ze szkoły lipskiej, Christopha Ruckhaeberle. Mnie najbardziej podobało się stoisko galerii Gavlak z Palm Beach, która pokazała prace Aleksandry Mir - grafiki wykonane najprostszą możliwą metodą - a mianowicie ziemniakiem. Prace przedstawiają ilustracje rożnych kolorów, którym podporządkowane są zdania czy wyrażenia z listów miłosnych, czasami bardzo smutne. Bardzo piękna feministyczna sztuka na temat miłości i zdrady, bardzo delikatna, ale równocześnie bardzo mocna.
Trzeba jednak powiedzieć, że jakkolwiek ArtPostions na pewno pomagają popularyzacji sztuki, szczególnie wśród młodych, jednak przestrzeń wystawiennicza w kontenerach bardzo utrudnia recepcje tej sztuki - jest tam gorąco, tłoczno, na obrazy patrzy się z odległości 10 centymetrów, bo za nami stoją ludzie. Dlatego na przykład galeria Punto Gris z Portoryko zrezynowała z kontenera i swoje stoisko ułożyła pod parasolami wprost na plaży. Uff, co za ulga, ze nie trzeba wchodzić do kontenera.
Dużo więcej miejsca jest na organizowanych w Wynwood District targach NADA. Do właśnie do Wynwood, jeszcze niedawno zapomnianej i cieszącej się złą reputacja dzielnicy Miami przenosi się coraz więcej galerii. W Wynwood maja swoją siedziby największe prywatne kolekcje Miami - Rubellow oraz Marguilesą. O kolekcji Rubellów jeszcze napiszemy, bo udało mi się porozmawiać z Mera Rubell na temat kolekcjonowania sztuki, jej kolekcji oraz wystawy polskiej sztuki. Przypomnijmy, ze Rubellowie maja prawdopodobnie największą kolekcjepolskiej sztuki współczesnej poza granicami Polski (kto wie, czy nie najciekawsza w ogóle). Ale wracając do Wynwood, nazywanej już "Wynwood Art District" - bo galerie powstają tu dosłownie jak grzyby po deszczu. Część z nich, jak na przykład galerie Emanuel Perrotin czy Pierogi - będą miały tu swoją siedzibę tylko na czas targów, ale część zamierza tu osiąść na stale. Cala dzielnica, jeszcze niedawno składająca się ze starych magazynów i niewielkich domków, przechodzi prowadzona w błyskawicznym tempie rewitalizacje. Poszerza się drogi, wyburzane są cale kwartały starych magazynów i na ich miejscu powstają centra handlowe i kondominia. Jednak prawdziwego "kopa" dzielnica otrzyma, gdy ruszy zapowiedziany podczas targów projekt muzeum sztuki nowoczesnej w Miami. Wart 200 milionówdolarów projekt (rząd amerykański da 100 milionów, a drugie tyle dołożą sponsorzy) ma stworzyć słynna pracownia architektoniczna Herzorg&de Meuron, znana z przebudowy Tate Modern. Wszyscy oczekują od szwajcarskiego duetu nowego cacka, które przyciągnie tłumy do Miami w ramach "turystyki kulturalnej.
Na razie do Wynwood przyjeżdżają tłumy na alternatywne targi. Jako pierwsze kolekcjonerzy zwykle zaliczają NADA, przygotowane przez osoby związane z nowojorskim muzeum sztuki współczesnej PS 1, afiliowanym obecnie z MOMA. Organizatorom udało się ściągnąć na NADA 82 galerie z 20 krajów. W tym,jak juz wspominałem wcześniej, jest warszawski Raster. W końcu do Rastra dojechał transport i na pustych dotąd ścianach (które część widzów uważało za zamierzone działanie i chwaliło za "ascetyczność" i "czystość" stoiska) zawisły obrazy Agaty Bogackiej, Marcina Maciejowskiego, Bartka Materki, Rafała Bujnowskiego i fotografie Zbyszka Libery.
Raster ma jedno z najlepszych stoisk na tych targach. Trzeba jednak przyznać, ze NADA w tym roku nie zachwyciły. Część galerii przeniosło się do Art Basel Miami Beach, część na inne targi alternatywne, takie jak SCOPE czy Pulse, a nowe galerie nie utrzymują równego poziomu. Co nie znaczy, ze na NADA nie można zobaczyć ciekawych stoisk i dobrych prac. Na wspólnym stoisku nowojorskiej Broadway 1602 i Sorcha Dallas z Glasgow można było obejrzeć obraz Agnieszki Brzeżnskiej, sprzedany pierwszego dnia za 7500 dolarów. Nowojorska galeria KS ART prezentowała m.in. akwarele i gwasze namalowane w latach 70. przez Ele d'Artagnana, włoskiego aktora, regularnie grającego w filmach Felliniego. Odnalezione niedawno prace, bardzo kolorowe i w stylu przypominające prace Philipa Gustona czy Juliana Jakuba Ziolkowskiego, były do kupienia za 5500 do 6500 dolarów. Z kolei na stoisku berlińskiej galerii Olaf Suebel oglądaliśmy z Łukaszem Gorczycą z Rastra znakomity, ponad 20 minutowy film niemieckiej artystki Corinny Schnitt, filmowany jednym ujęciem i pokazujący, co dzieje się z mieszkaniem, kiedy wpuścimy do niego zwierzęta - od kotów i papug począwszy, na kozach i świniach zakończywszy. Bardzo fajna praca - niestety tez bardzo droga - szósta kopia z siedmiu kosztowała na NADA 22 tysiące euro. Dużo tańsze były prace na stoisku legendarnej nowojorskiej galerii White Columns. Za jedyne 100 dolarów można było zostać członkiem stowarzyszenia przy WC i otrzymać do domu kartkę pocztowa z widokiem skrzynki pocztowej przy White Columns.Kartki zawsze wysyłane są z tej skrzynki (maja wiec jej stempel po drugiej stronie), a adresuje je i podpisuje słynny Jonathan Monk. Edycja jest otwarta. Z NADA około 20 minut spacerkiem przez Wynwood są targi SCOPE, które w tym roku przeniosły się z hotelu niedaleko ArtBasel Miami Beach do wielkiego namiotu.
Wydaje się, i jest to również zdanie wielu kolekcjonerów, że SCOPE w tym roku były lepsze od NADA. Na SCOPE znalazłem stoisko Kasia Kay Art Project z Chicaga, która obok młodych amerykańskich artystów prezentowała polskich artystów związanych z warszawską galerią Le Guern -Roberta Maciejuka, Jaroslawa Flicinskiego, Tomasza Partyke i duet Karska-Went, oraz niezwiązana z ta galeria Dominikę Skutnik. Prace tych artystów maja być również prezentowane w przyszłym roku w Nowym Jorku i Los Angeles. Prawie na przeciwko było stoisko berlińskiej galerii fotografii Herrmann&Wagner, na którym były znakomite wielkoformatowe prace fińskiego fotografika Miklosą Gaala. Wyglądające jak fotografie makiet z figurkami są w rzeczywistości prawdziwymi fotografiami pejzażu miejskiego, a efekt jest możliwy dzięki wprowadzenia tylko wąskiego paska ostrości w odbitce. Wielkoformatowe fotografie, wykonywane w edycji do pięciu i siedmiu sztuk, kosztują, w zależności od wyprzedania edycji od 6800 do 7800 euro.Jak dobra jest fotografia fińska, można się było tez przekonać na stoisku nowojorskiej Yacey Richardson. Fantastyczne fotografie Esko Mannikko przedstawiające martwe natury lub zdjęcia koni, oprawione jak obrazy mistrzów holenderskich (i tak też wyglądające) sprzedawały się świetnie. Wykonane w edycji do 20 sztuki, kosztowały, w zależności od formatu od 5600 do 6600 dolarów.
Ze SCOPE niedaleko juz było na kolejne targi - Pulse, które otworzyły się później (NADA - 5 grudnia, SCOPE - 6 grudnia, a Pulse 7 grudnia) i dlatego od początku przyciągały tłumy. Do tego stopnia, ze targi otwarto dla zwiedzających juz od godziny 9, podczas gdy oficjalnie miały być otwarte od 12. Na części stoisk nie było jeszcze galerzystów, ale prace można było obejrzeć. W targach wzięło udział 60, w większości mniej znanych galerii z 13 krajów,w większości z USĄ i Ameryki Południowej. Bardzo silnie reprezentowana była na tych targach fotografia. Wystawiał m.in.galerzysta Anety Grzeszykowskiej, Robert Mann z Nowego Jorku. Duży sukces, zarówno frekwencyjny, jak i komercyjny, targów alternatywnych, skłonił organizatorów Art Basel do bliższej współpracy z nimi. Juz w przyszłym roku SCOPE zawita również do Bazylei, gdzie dotąd te targi były nieobecne. Teraz SCOPE obok LISTE będzie najprawdopodobniej najpoważniejsza alternatywą do ArtBasel, jak również "przedsionkiem", z którego najzdolniejsze galerie i artyści będą się mogli dostać na targi główne. Zdecydowanie wart się wypuścić z klimatyzowanego Convention Center (gdzie odbywają się targi główne Art Basel Miami Beach) i zobaczyć, co maja do pokazania mniej utytułowane galerie, bo najlepsze z nich juz wkrótce trafią na targi, a wraz z nimi artyści, przez nie reprezentowane.
Na zdjęciach odpowiednio:
1. Limuzyny przed siedzibą kolekcji Rubellów;
2. Robert Kusmirowski na tle swojej pracy
3. puste (jeszcze) stoisko Rastra
4. obraz Sasnala na stoisku Anton Kern;
5. stoisko kasia kay na SCOPE
08 grudnia, 2006
Polscy artyści na Art Basel Miami Beach i NADA
Fundacja Galerii Foksal ma wspólne stoisko z meksykańską galerią Kurimanzutto, z którą ostatnio przygotowała wystawę w Warszawie. Na stoisku obok prac meksykańskich artystów zobaczyć można rzeźbę Pawła Althamera (sprzedana do kolekcji prywatnej z Niemiec), dwa sprzedane już obrazy Wilhelma Sasnala (ceny od 25 do 45 tysięcy euro), obrazy wschodzącej gwiazdy polskiego malarstwa, Jakuba Juliana Ziółkowskiego (ceny od 4 do 8 tysięcy euro - też już w większości sprzedane), prace Moniki Sosnowskiej i Anny Niesterowicz.
Sasnal jest też obecny w londyńskiej Sadie Coles (3 obrazy - sprzedane) i nowojorskiej Kern Gallery (jeden znakomity, czarno-biały obraz - widok z wnętrza samolotu - na razie do kupienia za 65 tysięcy dolarów). Rzeźba Pawła Althamera jest ozdobą stoiska berlińskiej Neugerrienschneider -ceramiczna, prawie trzymetrowa rzeźba brzemiennej Matejki, narzeczonej Pawła Althamera, została sprzedana do tej samej kolekcji, co rzeźba z Fundacji Foksal, za 75 tysięcy euro. Ziółkowski z kolei tylko godzinę wisiał na stoisku londyńskiej galerii Hauser&Wirth. Prawie natychmiast sprzedały się jego dwa obrazy - jeden większy w cenie 8 tysięcy euro i mniejszy za 4,5 tysiąca euro. Ten większy kupili do swojej kolekcji Susani Michael Hortowie, kolekcjonerzy z Nowego Jorku. Jak sami mówią, udało im się już kupić pieć obrazów Ziółkowskiego i kilka prac na papierze. W niemieckiej galerii Johnen+Schoettle tez królują Polacy - jest Rafał Bujnowski (seria Trofeów - obrazów poroży, za 8 tysięcy dolarów za sztuke), Sławomir Elsner (obrazy z serii Panorama w cenach od 7 do 9 tysięcy dolarów, jeden sprzedany od razu pierwszego dnia) oraz praca Roberta Kuśmirowskiego zatytułowana "Babcia". Praca przedstawia wielkoformatowe zdjęcie z albumu rodzinnego Kuśmirowskiego z początku wieku. Pierwszego dnia targów Kuśmirowski, przebrany za polskiego chłopa, stał na tle zdjęcia pokazując, jak naprawdę niewiele różnimy się odnaszych przodków. Wystarczy tylko zrzucić ubranie i trochę się "umorusać". Praca Kuśmirowskiego kosztuje 18.500 dolarów.
Dużą popularnością cieszą się również prace Agnieszki Brzezanskiej, która, jak już pisaliśmy, pojawiła się na okładce grudniowej edycji miesięcznika"Modern painters". Galerie Hotel z Londynu i Broadway 1602 z Nowego Jorku sprzedały większość jej prac w cenie od 7500 dolarów. Z kolei w bardzo dobrej galerii Nachts St.Stephan wystawiono prace Adama Adacha i Agnieszki Kalinowskiej. Nachts pokazał w Miami prace z ostatniej wystawy Adacha w tej galerii, poświeconej sytuacji politycznej w Polsce po wyborach parlamentarnych, pełnej odniesień do faszyzmu i komunizmu. Dyptyk z tej wystawy sprzedał się do holenderskiej kolekcji za 30.000 euro, a niewielki obraz przedstawiający grupę aktorów do kolekcji Susan i Michaela Hortow za 10.000 euro. Z kolei Agnieszka Kalinowska pokazywała swoje znane obrazki powstałe ze słomy za 2500 euro za sztuke.
Coraz większa popularność zdobywa prawie nieznana w Polsce Dorota Jurczak, która jest reprezentowana przez brytyjska galerię Corvi Mora i niemiecką Senn Galerie. Jurczak, uczestniczka ostatniego biennale w Berlinie, pokazała w Miami grafiki (w edycji do 3 sztuk) w cenie od 3.000 do 3.500 dolarów, rysunki za 4.500 dolarów i niewielkie obrazy za 5.500 dolarów. Tematyka - jak zawsze ta sama - bajkowe, surrealistyczne opowieści rodem jak z koszmarów dziecinnych. Wielkie ptaki, dziewczęce warkocze. Nieprzypadkowo w Berlinie Jurczak była prezentowana niedaleko TadeuszaKantora.
Z kolei Piotr Uklanski trafił do słynnej Gagosian Galler, która sprzedała znane doskonale w Polsce zdjęcie z projektu "Jan Paweł II", powstałego na biennale w Sao Paulo. Projekt ten został następnie podarowany przez artystę do powstającego muzeum sztuki nowoczesnej w Warszawie. Stad dziwi obecność tego zdjęcia w formacie 211x186 cm w Gagosian, sprzedane już pierwszego dnia jako "unikat" za 85.000 dolarów. Uprzejma pani z Gagosian nic nie wiedziała o donacji artysty dla warszawskiego muzeum.
Ale to nie wszyscy polscy artyści obecni w Miami. Raster sprzedaje prace Rafała Bujnowskiego, Bartka Materki, Anety Grzeszykowskiej, ZbigniewaLibery - ale te prace niestety tylko na podstawie katalogu, bo prace do czwartku do Miami nie dojechały. Zawiodła pogoda i firma transportowa. Stad sprzedaż prac Bujnowskiego (duży obraz "Las katynski" za 12.000 euro do kolekcji w Los Angeles), Materki (prace od 3.500 euro) i portretów dzieci Grzeszykowskiej (trzy prace za około 6.000 euro), trzeba uznać za sukces. Na stoisku są za to przywiezione w bagażu rzeźby Michała Budnego i Toma Dale'a oraz robiące furorę instalacje Janka Simona, a w szczególności"chodzący chleb", znany z "Willi Warszawa".
Na innych równoległych targach, SCOPE, chicagowska galeria Kasya Kay również wystawia polska sztukę, w większości artystów związanych z warszawska galeria Le Guern. Obrazy Roberta Maciejuka kosztują od 5 tysięcy dolarów, niewielkie prace Jarosława Flicinskiego od 2.300 dolarów, w podobnej cenie są fotografie duetu Karska-Went. Tańsze są prace na płótnie Tomasza Partyki - od tysiąca dolarów. Cala wystawa zatytułowana jest "From Poland?".
Zdecydowanie to najlepsze dla polskiej sztuki targi. Tak dobrze jeszcze nie było, ale nie znaczy to, ze nie może być lepiej.
07 grudnia, 2006
Pierwszy dzień na Art Basel Miami Beach - ogromne tłumy i pierwsze transakcje
Tłum na targach był tak wielki, ze do części stoisk w ogóle nie można się było dostać. Żeby dostać się na targi wiele osób ustawiło się w kolejce juz na godzinę przed oficjalnym otwarciem. Bo targi w Miami to juz nie tylko wydarzenie na rynku sztuki - to również ważne miejsce w amerykańskiej kronice towarzyskiej.
Dlatego obok najlepszych amerykańskich kolekcjonerów, takich jak Eli Broad, Rubellowie, Hortowie czy Douglas Cramer w Miami pojawiły się osobistości ze świata show biznesu - Donna Karan, Calvin Klein, Keanu Reaves czy Denis Hopper, który w piątek będzie miał spotkanie z fanami i wspólnie obejrzy jeszcze raz film "Easy Rider", który przyniósł mu sławę.
Art Basel Miami Beach to istna wieża Babel - słychać tu wszystkie języki, zjechali kolekcjonerzy z całego świata. Gazeta targowa pisze, ze pierwszego dnia kupowali dzieła sztuki inwestorzy z tak egzotycznych krajów jak Turcja, Indonezja czy Bułgaria. Jest wielu kolekcjonerów niemieckich, wielu Japończyków. Coraz więcej przyjeżdża tez kolekcjonerów z Ameryki Południowej i Środkowej, którzy podążają śladem swoich galerii, reprezentowanych w Miami wyjątkowo licznie.
Nadal znakomicie sprzedają się klasycy. Jeffrey Deitch z Nowego Jorku juz w pierwszej godzinie targów sprzedał obraz Jeana Michela Basquiata "Dos cabezas" za 5,5 miliona dolarów. Znany dealer z Montrealu, Landau Fine Arts w środę sprzedał juz 30 prac, z czego duża cześć powyżej miliona dolarów. Wyjątkowo dobrze sprzedają się prace Andy Warhola, który ostatnio pobił swój rekord cenowy na aukcjach ("Mao" za 17,4 miliona dolarów) oraz znany kolumbijski malarz Fernando Botero, który właśnie miał dużą wystawę w Nowym Jorku.
Sprzedają się również, a może przede wszystkim prace o trochę niższym pułapie cenowym, w tym również wielu polskich artystów, którzy są w tym roku reprezentowani wyjątkowo licznie. Na stoisku Fundacji Galerii Foksal, które ma wspólny stand z meksykańska galeria Kurimanzutto znaleźć można to, co najlepsze w polskiej sztuce współczesnej. Są prace Moniki Sosnowskiej, Wilhelma Sasnala, Juliana Jakuba Ziolkowskiego, Edwarda Krasinskiego, Pawła Althamera i Anny Nesterowicz. Raster, który uczestniczy w równoległych targach NADA, sprzedał sporo prac, m.in. Rafała Bujnowskiego, Bartka Materki czy Anety Grzeszykowskiej sprzedając te prace wyłącznie z katalogu, bo do Miami z powodu ubiegłotygodniowej mgły nie dojechały na czas prace. Rafał Bujnowski, Sławomir Elsner i Robert Kusmirowski (w środę osobiście) są obecni w niemieckiej galerii Johnen.
Ale więcej o Polakach w Miami jutro, bo ewidentnie można mówić o "drugiej fali" zainteresowania polskimi artystami. Na targach ABMB jest ich ponad dwudziestka, najwięcej w historii. Dodatkowo malarka i fotograficzka Agnieszka Brzeżanska trafiła na okładkę magazynu "Modern Painters" (dostępnym właśnie w czasie targów), co oczywiście od razu przełożyło się na sprzedaż jej prac.
Na koniec jeszcze o skandalu, jaki wywołała kanadyjska grupa Peaches występując na zakończenie dnia w Miami. Podczas koncertu na plaży wokalistka Peaches zeszła ze sceny, rozebrała się i koncert zakończyła nago w falach oceanu. Za nią podążyła reszta zespołu. A wszystko, aby uhonorować pewnego gościa, który dzień wcześniej podczas "sztywnego" party rozebrał się do rosołu i zaczął nago pływać w basenie, zanim nie wyprowadziła go ochrona.
06 grudnia, 2006
Tuż przed otwarciem Art Basel Miami Beach - korespondencja własna z Miami
Już tylko kilka godzin zostało do otwarcia piątej edycji ArtBasel Miami Beach, ale na razie tego specjalnie nie widać przed Convention Center - gdzie odbywać się będą główne targi. Cały czas trwają prace porządkowe, wyklejane są plakaty, a do centrum prasowego docierają pierwsi dziennikarze. Mnie, ze względu na różnicę czasu nie było ciężko zerwać się rano.
Na razie głównym tematem rozmów nie jest sztuka ale... ceny hoteli, które podniesione zostały na czas targów do niebotycznych poziomów. "To cywilizowana forma złodziejstwa" - nazwał to jeden z najlepszych niemieckich galerzystów, Matthias Arndt. Dealer z Los Angeles Javier Peres dodaje, ze płaci 625 dolarów za pokój, a za taki serwis powinien zapłacić 62,5 dolara. Na szczęście zaraz będziemy mieli otwarcie targów i narzekania na ceny zostaną przykryte przez sztukę.
Wczoraj, po raz pierwszy w historii targów NADA (New Art Dealers Alliance), w których bierze udział galeria raster z Warszawy, wprowadzono płatne bilety na otwarcie. Normalnie na targi NADA można wejść za darmo, ale wczoraj bilet kosztował 100 dolarów. Nie odstraszyło to poważnych kolekcjonerów, takich jak Rubellowie, Hortowie, Eileen Cohen, którzy tłumnie przybyli na otwarcie zgodnie z zasada, kto pierwszy, ten lepszy. I zaczęło się kupowanie. Ale na NADA jest sztuka nie tylko dla bogatych kolekcjonerów. Wiele galerii próbując zachęcić zwykłych zwiedzających do kupowania prac sprzedaje duże edycje w bardzo niskich cenach. Najtańsze prace znaleziono na stoisku KaiKai Kiki z Tokio, która sprzedawała ręczniki do wycierania twarzy za ...6 dolarów za sztukę. I tak w Miami sztuka trafia po strzechy.
Rozmowa z Agnieszką Morawińską - część 2
Ja myślę, że jest już cała grupa młodych artystów, którzy obrazy sprzedają zupełnie niezależnie od tej wystawy, od których wręcz trudno mi było uzyskać obrazy, gdyż albo były sprzedane, albo są na innych wystawach w całej Europie. Moim większym zmartwieniem s,a artyści średniego i starszego pokolenia, którzy skazani są na scenę krajowa i dla nich ta wystawa ma na pewno większe znaczenie. Wiem, że rozmaitym ludziom, którym nie chciałam zrobić krzywdy czy przykrości, zrobiłam ją – nie zapraszając do wystawy. Codziennie dostaję płyty z pracami, przypominające, że są artyści tacy czy inni, następują interwencje i indagacje. Nie chcę aby zaproszenie do tej wystawy było traktowane jako pasowanie na rycerza. Panowie pytają dlaczego aż tylu artystów a ja żyje w poczuciu krzywdy pominiętych. Nie da się więcej w Zachęcie zmieścić. Jest cały szereg artystów, których ja naprawdę bardzo wysoko cenię, ale z tych czy innych wzgledów nie znaleźli się na tej wystawie. Wystawa musi mieć swoją melodię i rytm, zapewniać dziełom stosowne sąsiedztwo a widzom optymalne warunki oglądania tymczasem sal w Zachęcie jest tylko dziewięć...
A jednak udział w takiej wystawie w Zachęcie nobilituje i tak będzie odebrane przez rynek...
To się zmienia. Ja z bólem muszę powiedzieć, że w tej chwili lepiej rokuje pokazanie się w galerii Raster czy w Fundacji Galerii Foksal , bo to się bezpośrednio przekłada na lans światowy, niż pokazanie w Zachęcie, bo my możliwości mamy zupełnie inne, dużo bardziej sztywne.
Ale też są pewne osoby czy środowiska, do których wystawa w Rastrze dotrze po dwóch czy trzech latach, a wystawa w Zachecie nadal coś znaczy.
W to, że Zachęta jest najważniejszym miejscem nie wątpie ani przez chwilę.Wierzę i traktuję misję Zachęty jako dalekosiężną: w długiej perspektywie z naszego systematycznego, nastawionego na publiczność działania wyniknie, pretensjonalnie to powiem, podniesienie kultury społeczeństwa. Natomiast jeśli chodzi o popularność artysty, przebicie się, sprzedaż, to mam wrażenie, że małe galerie, energicznych młodych kuratorów mają większą siłę przebicia. Galerie te nie mają takich zobowiązań wobec środowiska artystów, wobec odbiorców we wszystkich grupach wiekowych i nie są poddawane takiej presji, jak Zachęta Noblesse oblige….
Czy ktoś odmówił udziału w wystawie?
Nie. Takich problemów nie miałam.
A jaka część z prac na wystawie jest specjalnie przygotowywana na tę wystawę?
Tak, na przykład obrazy Agaty Bogackiej, poliptyk Krzysztofa Skarbka i cała kolekcja obrazów zgromadzonych przez Rafała Bujnowskiego w projekcie „Kolekcja dla córki” Na miejscu powstają prace przeznaczone tylko na te wystawę Leona Tarasewicza, Jarosława Flicińskiego, Roberta Maciejuka i mural Iwony Zając. Bezpośrednio w salach pracować będą vlepkarze.
Czy są prace z prywatnych kolekcji?
Będą prace z kilku galerii prywatnych albo bezpośrednio od artystów, z kilku galerii państwowych oraz z kilku fundacji. A także z naszych zbiorów.
Wspominała Pani o problemie pozyskania pewnych prac od artystów, którzy dużo sprzedają, głównie za granicą. Problem ten będzie narastał. Czy za kilka lat będziemy w stanie zrobić wystawy Moniki Sosnowskiej czy Wilhelma Sasnala?
W połowie przyszłego roku bedzie w Zachęcie wystawa Wilhelma Sasnala ... i zobaczymy (śmiech) czy jesteśmy w stanie to zrobić... To będzie tylko czasowa wystawa. Zbiory Zachęty powiększają się bardzo powoli i w sposób skrajnie przemyślany z dwóch względów: po pierwsze ograniczenia finansowe a po drugie i może jeszcze bardziej dyscyplinujące – ograniczenie powierzchni magazynowej Zachęty. Po moim wieloletnim doświadczeniu pracy w Muzeum Narodowym w Warszawie wiem, ze jednego nam zrobić nie wolno, nie wolno nam mianowicie dopuścić do tego, żeby magazyny pochłonęły choćby najmniejsza część powierzchni ekspozycyjnej. Staramy się natomiast współprodukować dzieła, bo to jest w tej chwili zasadnicze pole działania dla galerii nowej sztuki.
Z wystawą Wilhelma Sasnala to świetna wiadomość...
Kuratorem wystawy będzie pani Maria Brewińska. To oczywiście będzie bardziej wystawa międzynarodowa niż polska, bo dużą część prac trzeba będzie sprowadzić. Ale z tym musimy się zmierzyć, bo to świadczy o normalności. Galerie na Zachodzie z tym problemem zetknęły się w latach 70-80. Na przykład w Galerii Narodowej w Waszyngtonie do lat 80. kupowano się prace wyłącznie artystów, którzy nie żyli już od 25 lat. W pewnym momencie, kiedy ceny na sztukę współczesną zaczęły gwałtownie rosnąć i przekroczyły ceny starych mistrzów, zarząd Galerii zorientował się, że prowadząc taką politykę naraża Galerię na gigantyczne koszty uzupełniania kolekcji albo na brak w niej ważnych twórców. Zaczęto więc kupować sztukę „na bieżąco”.
Ale ponieważ nikt nie jest nieomylny,i muzea mają w statutach wpisane systemy korygowania kolekcji. W wielu muzeach co 15-20 lat, robi się ewaluację zbiorów i wyprzedaje się te prace, które zostały kupione w nadziei, że się „ucukrują” i potwierdza swa wartość, ale stało się inaczej i prace te zostają wystawione na sprzedaż. Tu leży tajemnica pojawiania się na rynku całych grup dzieł, jak w przypadku Musee Tarh w Genewie, które pozbyło się obrazów Meli Muter – na rzecz polskich kolekcjonerów, np. Bolesława Nawrockiego czy Wojciecha Fibaka.
W Polsce jest to niemożliwe..
W Polsce pod tym względem sytuacja jest chora. Nie ma szansy, aby pracę, która raz wejdzie do muzeum, sprzedać, by kształtować kolekcję tego muzeum. Nawzajem nie mamy do siebie zaufania, i gdyby ktoś usiłował coś takiego wykonać, byłby oskarżany o sprzeniewierzanie społecznych pieniędzy, o robienie prywatnych interesów. Zawsze powtarza się argument o zmieniających się gustach i możliwości wielkich pomyłek. Jednak w tej chwili wszyscy mają taką świadomość, że najbardziej kiepskie prace, które mają jakąś historyczną aurę, są w Polsce raczej przeceniane, a nie niedoceniane. My wszyscy trwamy w swojego rodzaju paraliżu – z jednej strony jest brak miejsca w muzeach, a z drugiej strony nie ma koncepcji jak te kolekcje mają wyglądać, jak je można wyostrzać, specjalizować i kształtować, jak tworzyć kontury, w jakich powinny się zmieścić.
05 grudnia, 2006
Cały świat zjeżdża do Miami
„Siostrzane” targi najsłynniejszych targów sztuki Art Basel ewidentnie chcą przebić swoje starsze rodzeństwo z Europy. Miejsce nie zostało wybrane przypadkowo – Miami to wspaniałe plaże, wielkie, choć nie zawsze legalnie zdobyte pieniądze, znakomita architektura art deco, świetne hotele z tradycjami i nocne kluby, w których bawi się do białego rana.
Do takiego miejsca raz w roku przyjeżdżają kolekcjonerzy, kuratorzy, artyści, dziennikarze, a przede wszystkim bogaci ludzie z całego świata. Spotkać tu można Sofię Coppole poszukującą nowej fotografii, Donnę Karan kupującą nową rzeźbę czy Charlesa Saatchiego ze sznurem doradców poszukującego nowych talentów do wypromowania. W okresie Art Basel Miami Beach na zatłoczonym lotnisku w Miami ląduje dodatkowo ponad 150 prywatnych odrzutowców, a wejście do Convention Center, gdzie odbywają się targi, jest jednym z nielicznych miejsc na świecie, gdzie można zobaczyć kolejkę milionerów. Sponsorzy targów są równie luksusowi, jak i goście – głównym sponsorem jest szwajcarski bank UBS, a obok niego m.in. producent dóbr luksusowych Bulgari czy producent luksusowych samochodów – BMW.
Ale dlaczego tak naprawdę o tym piszę, a nie o sztuce, która powinna być tu najważniejsza. Bo, jak trafnie zauważył dwa lata temu dziennikarz brytyjskiego „Guardiana” targi w Bazylei są na temat sztuki, a targi w Miami są przede wszystkim na temat pieniędzy w sztuce.
Tutaj wszystko ma swoją cenę, a galerzyści chętnie podają sumy, za jakie sprzedali prace artystów, bo tu to powód do dumy. A przyjeżdża do Miami 200 najlepszych komercyjnych galerii świata. Prawdziwa ekstraklasa, wybrana z ponad tysiąca zgłoszeń. Ekstraklasa z Nowego Jorku, Londynu czy Paryża – ale również z Meksyku, Sao Paulo, Buenos Aires, Pekinu, Reikjawiku czy Warszawy. Bo organizatorzy dbają, by nie było tu za ....amerykańsko.
Również artyści, których będzie można zobaczyć w hali Convention Center, to w większości marzenie kolekcjonerów z całego świata. W zdecydowanej większości znane nazwiska, bo na targi takich artystów się przywozi. Znanych, popularnych, lubianych i ... drogich. Prace nieżyjącego już króla amerykańskiego pop-u, Andy’ego Warhola będzie można znaleźć aż w 21 galeriach. Oprócz niego będą wszyscy, którzy zdobywają, lub już zdobyli zaufanie i podziw kuratorów oraz kolekcjonerów na całym świecie: Close Chuck, John Currin, Peter Doig, Dan Graham, Thomas Hirschhorn, Damien Hirst, Jeff Koons, Albert Oehlen, Neo Rauch czy Wilhelm Sasnal – by wymienić naprawdę tylko kilka nazwisk z blisko dwóch tysięcy artystów. A pokazane zostaną ich bardzo dobre prace bądź wręcz ich najlepsze, bo zasadą obecnie jest, że na targi przywozi się naprawdę „creme de la creme” tego, co jest w zasobach galerii.
Rozmach targów Art. Basel Miami Beach jest tak wielki, że aż ciężko uwierzyć, że odbywają się one dopiero po raz piąty, a pierwszą, przygotowywaną od miesięcy edycję odwołano z powodu ataku terrorystycznego na World Trade Center w Nowym Jorku w 2001 roku.
Bo targi w Miami to nie tylko stoiska, często wspaniale zaaranżowane, w hali Convention Center w Miami Beach. To również świetne wystawy, otwierane specjalnie na targi w muzeach w Miami, to także wizyty w domach lub siedzibach największych kolekcjonerów z Miami (a kilku z nich jest znakomitych), to koncerty publiczne na plaży. To wreszcie spotkania z wybitnymi artystami, kuratorami i kolekcjonerami.
Wszystko zorganizowane jest jak w szwajcarskim zegarku (w końcu szefem targów jest Samuel Keller – również szef Art Basel). Autobusiki i limuzyny przewożą gości z jednego miejsca na drugie – od kolekcji Dona i Mery Rubellów, którzy w tym roku pokażą sztukę z Los Angeles (w zeszłym roku była wystawa polskiego malarstwa) do MOCA (Museum of Contemporary Art.), gdzie będzie wystawa legendarnego Bruce Numana. Potem jeszcze kilka kolekcji – jak choćby słynna kolekcja Marguliesa, spotkanie z Jacquesem Herzogiem ze szwajcarskiego duetu Herzon&de Meuron, który przebudował Tate Modern i ... wieczorem możemy odpocząć na plaży na koncercie ikony electro-punka Peaches.
A przecież obok główne targi „obrosły” bardzo szybko mniejszymi imprezami targowymi, w których biorą udział młodsze i jeszcze nie tak znane galerie, jak choćby targi NADA (jest tam stoisko warszawskiej galerii raster), Art Positions, SCOPE czy Pulse.
Trzeba też przyznać, że Miami aktywnie uczestniczy w wydarzeniach targowych. W ubiegłym roku targi odwiedziło ponad 35 tysięcy osób płacąc 22 dolary za wejście. Większość z nich nic nie kupiła, przynajmniej na głównych targach. Ale już na targach towarzyszących, na które wstęp jest wolny, a ceny prac zdecydowanie niższe – i owszem. I to jest największa zdobycz targów – najbogatsi po czterech dniach wsiądą do swoich odrzutowców i odlecą. Ale część prac zostanie w Miami.
Zdjęcia: courtesy MCH Swiss Exhibition (Basel/Zurich) AG
Jeszcze w tym tygodniu na Artbazaar bezposrednie relacje z targów Art Basel Miami Beach - polscy artysci w Miami, ciekawe galerie, wydarzenia - to wszystko u nas!
04 grudnia, 2006
Rozmowa z Agnieszką Morawińską - przed otwarciem wystawy "Malarstwo Polskie XXI wieku"
W wystawie wezmą udział młodzi malarze, którzy już odnieśli duży sukces: Wilhelm Sasnal, Rafał Bujnowski, Marcin Maciejowski czy Jakub Julian Ziółkowski. Będą mniej znani młodzi: m.in. Bartek Materka czy Basia Bańda. Średnie pokolenie reprezentować będą m.in. Jarosław Modzelewski, Robert Maciejuk, Jarosław Fliciński czy Paweł Susid. Starszych artystów: Edward Dwurnik, Wojciech Fangor, Stanisław Fijałkowski czy Stefan Gierowski. Na trzy tygodnie przed rozpoczęciem wystawy rozmawialiśmy z jej kuratorką, Agnieszką Morawińską.
Skąd pomysł na taką wystawę? W Zachęcie już dawno nie było takiej przekrojowej wystawy polskiej sztuki...
Ta wystawa jest przekrojowa ale jest to przekrój poziomy, na wysokości 2000 roku: nie pokazuje wpływów, procesu dziedziczenia, związków profesorów i uczniów, mistrzów i ich naśladowców, zrównuje dziś działających artystów i pokazuje ich na jednym planie.
Oczywiście z takiej wystawy wynikają inne obserwacje. Przede wszystkim ta, ze młodzi artyści bardziej dyskutują z masowa kulturą niż ze starymi mistrzami. Dotyczy to zakresu tematycznego, sposobów działania artystów, form i technik. Pojawia się też pytanie, czy w dzisiejszych czasach ma sens ograniczanie wystawy tylko do malarstwa, ponieważ wiadomo, że większość artystów, których malarskie prace będziemy pokazywać, działa również w innych mediach. Ważne też jest to, że malarstwo jest używane jako medium, ale kończy się, czy też skończyła się kultura malarska wynikająca z przeszłości, z pewnego etosu pracowni, takiej kuchni pracownianej, tradycji, sposobów działania, ikonografii, która już kilka razy się przekształacała.
W tej chwili malarstwo schodzi do codziennosci, takiej najbardzie trywialnej, najbardziej płaskiej. Malarstwo nie szuka tematu tylko trafia nań żyjąc tu i teraz. Dawno już zniknęli bohaterowie mitologiczni, bohaterowie i wydarzenia historyczne, a pojawiają się bohaterowie komiksów i codzienność. Jest też kwestia pokoleniowa – bardzo często o tych postaciach, które się pojawiają na obrazach a pochodzą z rzeczywistości telewizyjno – tygodnikowej ja dowiaduję się po raz pierwszy.
Nie jest za wczesnie na taką wystawę? Kończymy 2006 rok i już staramy się pokazać ten XXI wiek, w który dopiero wchodzimy?
Taką, to znaczy jaką? Odpowiadających temu tematowi wystaw już dziś można stworzyć wiele – w tym samym momencie odbywa się wystawa w BWA w Bydgoszczy o podobnym zakresie. Ja mam nadzieję że nie jest to ostatnia wystawa sztuki XXI wieku. W 2006 roku można pokazać taką wystawę, a w następnych latach będzie można pokazać inne.
Co ta wystawa ma tak naprawdę pokazać? Czy to, że to malarstwo polskie jest różnorodne? Co Pani, jako kurator, chciała powiedzieć ta wystawą?
Przede wszystkim chciałam powiedzieć, że pojawiły się zupełnie inne zakresy zainteresowań artystów niż to do tej pory bywało, że sztuka schodzi w takie rejony, gdzie wcześniej nie bywała. Artyści tych rejonów programowo nie dostrzegali. To jest troszkę tak, jak z „niemytymi duszami” i „mytymi duszami”, przed i po psychoanalizie. Po pewnych doświadczeniach można robić to, co się robiło wcześniej, ale z zupełnie inną świadomością i znaczy to już, co innego. Więc na pewno moment, kiedy artyści rezygnują z oporu przeciw fotografii, filmowi czy „imażom”, tylko zaczynają z nich korzystać, czy też nimi się bawić – to już jest moment, kiedy „umyta dusza” zyskuje prawo do nowego terytorium, do działania świadomego i wyrafinowanego. Dotyczy to również świadomości odbiorcy: czy potrafi dostrzec podwójne dno, ironię i różnego rodzaju konteksty budujące obraz. Wpływ wszystkich przemian socjologicznych, odkryć naukowych, nowej techniki, pojawienie się elektroniki i innych mediów – to wszystko zaowocowało nową sztuką. Oczywiście to jest najbardziej widoczne, kiedy mamy do czynienia z nowymi mediami, ale okazuje się, że również w starym medium, jakim jest malarstwo, zjawiska silnie oddziałują.
Dlaczego aż 60 osób uczestniczy w wystawie? Czy to prawda, że punktem wyjścia miała być Grupa Ładnie i pokazanie co się wydarzyło od tamtej pory?
Nie, takiej koncepcji nigdy nie było. Oczywiście byli członkowie Grupy Ładnie są bohaterami „5 minut polskiego malarstwa” i ich sukces ma wpływ na decyzję o zrobieniu wystawy malarstwa właśnie. Ale też chciałam pokazać, że te „5 minut” jest sprawą bardzo pokoleniową, że innych artystów, różniących się nawet o 2, 3 czy 4 lata w dacie urodzenia, ta fala nie poniosła. Nawet, jeśli mają za granicą wystawy i swój krąg odbiorców, to nie jest to ten zakres rażenia, jaki był i jest udziałem całkiem młodych artystów.
Do ich sukcesu poza talentem i samą sztuką potrzebne były odpowiednie warunki. Musiała się pojawić się grupa młodych krytyków myślących inaczej, działających inaczej, musiały zacząć działać prężne galerie i młodzi kuratorzy – dopiero w takim otoczeniu młodzi malarze mogli zaistnieć tak wyraźnie i tak skutecznie zarówno w obiegu wystawowym, jak i na rynku sztuki.
Czy kończy się owe „5 minut polskiego malarstwa” w świecie?
Ja nie wiem, czy się kończy. Na razie trwa...
Ale dlaczego „5 minut”? Nie jest to szerszym trendem –po raz pierwszy mamy mechanizmy rynkowe, które mogą wspierać sztukę i artystów, kuratorów. Czy ten trend może być bardzie trwały?
Nie wiem na ile trwałe będzie zainteresowanie rynku nami. Kandydatów do sukcesu jest wielu. Nie dawno i na międzynarodowy rynek sztuki weszła bardzo silnie cała Azja. Od kilku lat odbywa sie biennale afrykańskie w Dakarze i zaczyna być ciekawe. Dlatego mówię tutaj o „5 minutach”, bo nie jesteśmy sami w tej kolejce a w dzisiejszym świecie zmiany następują bardzo szybko.
Dlaczego tak szeroki udział artystów w tej wystawie? Czy aż tylu interesujących artystów Pani znalazła?
To jest bardzo trudne pytanie. Chciałam pokazać bardzo szerokie spectrum, chciałam, aby ta wystawa nie byla oskarżana o warszawskość, chciałam sięgnąć do różnych pokoleń, do różnych środowisk, do różnych sposbów traktowania malarstwa. Moją wielka słabością jest to, że ja lubie malarstwo (śmiech). Jeśli dużo oglądam malarstwa, to ciężko to mi jest z czegoś zrezygnować. Może jest to brak krytycyzmu ze strony kuratora?
A jakie były kryteria doboru? Rozumiem że na wystawie będą tylko prace powstałe między 2000 a rokiem 2006?
Tak. Poważnym kryterium była też dostępność prac. Był cały szereg obrazów młodych artystów, które zostały ostatnio sprzedane od Miami do Osaki, do różnych miejsc na świecie. Musiałam wybierać te obrazy, które są dostępne tutaj lub w najbliższej okolicy. Poza tym innych specjalnych ograniczeń nie miałam. Może poza powierzchnią, około 1000 metrów kwadratowych, którą przeznaczyliśmy w Zachęcie na tę wystawę.
Czy chciała Pano pokazać zarówno rzeczy wybitne, jak i te popularne? Czy też to, co zobaczymy, będzie ze „stemplem” Zachety?
Nie. Nie chciałabym, aby ta wystawa była traktowana jako kanon...
Ale pewnie będzie...
Nic na to nie poradzę. Miałam ze względu na miejsce i moją pozycję dużą swobodę w organizacji wystawy. Biore pełną odpowiedzialność za tą wystawę i również za rozmaite decyzje, które są kontrowersyjne. Tych obrazów, które Pan nazwał „podobającymi się”...
Łatwiejszymi w odbiorze...
Ja sygnalizuję tego rodzaju problem, ale staram sie sygnalizować to obrazami, które mi sie podobają, które spełniją kryterium przystępności, ale jednocześnie spełniają kryterium jakości.
Czy będzie Ostatnia Wieczerza Świeszewskiego?
W ostatnim momencie musiałam jednak zrezygnować z pokazania Ostatniej Wieczerzy Macieja Świeszewskiego, ze względów technicznych. Żałuje, bo liczyłam na ostrą dyskusję wokół tego obrazu.
Jakich innych skandali możemy się spodziewać?
To jest bardzo trudno przewidzieć. Skandale wywołują u nas głównie obrazy, które obrażają uczucia religijne, albo obrazy, które są prowokacyjne obyczajowo, erotycznie. Ja , może nawet nieświadomie, starałam się tego uniknąć, aby przy okazji tej wystawy dyskusja nie poszła w bok i jak to się często w Polsce zdarzało, żeby wydarzenie artystyczne nie znikło w cieniu całkiem nie artystycznych gier. Rozmawiajmy więc jak najwięcej o sztuce.
Pojutrze zapraszamy na dokończenie rozmowy z Agnieszką Morawińską.
01 grudnia, 2006
Malarstwo Polskie XXI wieku - zapowiedź wystawy i rozmowy z jej kuratorką Agnieszką Morawińską
Całkiem sensacyjną wiadomością jest informacja o przygotowywaniu w połowie przyszłego roku indywidualnej wystawy Wilhelma Sasnala. Ma to być wydarzenie, na które spodziewane jest przybycie miłośników sztuki z całego świata. Kuratorem wystawy będzie Maria Brewińska.
Zapraszamy na początku przyszłego tygodnia na rozmowę z Agnieszką Morawińską.